a po świętach przychodzi z reguły czas na ogarnięcie jak spędzić ten jeden wyjątkowy dzień, jeden na 365 z wariacją 366, którego wyjątkowość definiuje przede wszystkim final countdown, rury wypełnione prochem i hektolitry Coвeтcкoe Игpиcтoe. A "poeci [beep] generation ślą sygnał, kurwa mać, alfabetem Morse'a".
Tomasz Bąk, [beep] generation, problem pierwszy i drugi: najlepsze wiersze są za długie, żeby je cytować w całości, i są przesycone bluzgiem najwyższej próby. Bluzgiem potrzebnym, ale też niekoniecznie cytowalnym, jeśli dalej nasz blog ma być czytany przez ludzi wrażliwych; tych, którzy wychodzili po pierwszym, trzecim albo trzydziestym wersie litanii do człowieka-pizdy podczas recytacji Bąka na Stacji Literatura.
Tytuł. [beep]: jednocześnie oczywiste, brzmieniowe i, w pewnej mierze, ideowe odniesienie do Beat Generation, dźwięk sygnału telefonu i wypikanie przekleństwa rzuconego w niewłaściwym miejscu. Książka poetycka nie jest może dobranocką, ale ten rodzaj symbolicznej autocenzury, za którą podąża Bąk w tytułowym [beep] generation, sugeruje, że być może wciąż tak jest, że bastion Poezji (pojmowalnej, powszechnej, obowiązującej, kanonicznej) wciąż opiera się temu, co powinno być jej istotą. I tak:
Być może szukasz czegoś,
co ukoi twe uszy.
Poeci [beep] generation ślą
sygnał, kurwa mać, alfabetem Morse'a.
Być może szukasz czegoś,
co da odpocząć oczom.
Poeci [beep] generation wlepiają
sygnał, kurwa mać, alfabetem Braille'a.
Być może szukasz czegoś,
co uspokoi nozdrza.
Poeci [beep] generation pakują
sygnał, kurwa mać, w puszki z gazem pieprzowym.
Być może szukasz czegoś,
co ujmie cię smakiem.
Poeci [beep] generation kreślą
sygnał, kurwa mać, sambalem na kanapce.
Być może szukasz czegoś,
co dotknie cię do żywego.
Poeci [beep] generation wydrapują
sygnał, kurwa mać, igłami do akupunktury
(...)
Tomasz Bąk, [beep] generation, problem trzeci i czwarty: rzeczywistość w której żyjemy, jest skonstruowana tragicznie, to wiemy wszyscy, a poetów kojących/ uspokajających/ ujmujących/ dotykających do żywego zastąpili poeci wkurwieni. Nie bawimy się w melodię, związujemy poetykę (vide Taranek), nie próbujemy przekrzyczeć ekonomicznego rozpierdolu, który serwujemy sobie codziennie - piszemy wiersze, w których rozdrapujemy ogarniętą powszechną degrengoladą rzeczywistość.
Pijacki, narkotyczny rytm poezji Bąka to oczywiście cytaty z Beatników, głównie Allena Ginsberga. Ale Bąk nie szuka, jak się zdaje, nici porozumienia z tamtym pokoleniem: raczej sięga głębiej, do trzewi idei niezgody, skąd wyciąga tę samą estetykę, ten sam ton. Bo raczej ton, niż krzyk, który sugeruje otwierający cytat "can I scream", a jeśli już, to krzyk w formie modlitwy, litanii: (prawie) ten sam, w którym wznosił swoje bluźniercze modły Ginsberg w Skowycie.
Prawie: [beep] generation jest w końcu książką niezwykle uporządkowaną. Intertekstualną, zgoda, sięgającą do estetyk różnego rodzaju. Ale uporządkowaną w tym sensie, że nie ma tutaj miejsca na specjalne semantyczne rozbicia, przekształcenia i inne tego typu zabiegi. Bąk nadaje sygnał w rytm własnej muzyki, która miejscami łagodzi obyczaje, a miejscami rozpętuje rewolucję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz