Ćwiczenia ze zrozumienia

To jedyny szkalujący element tego posta
Żaden poeta nie ucierpiał ani nie został zdyskryminowany podczas pisania tego posta

I całkiem serio: nie zamierzam tym postem nikogo szkalować, dyskryminować żadnej mniejszości, wspierać kultury gwałtu; ba, powstrzymam się nawet z wartościowaniem poezji. Chodzi o pewien schemat, który daje się zaobserwować co jakiś czas w skali mikro, a, nieco rzadziej, w skali makro (tj. dostrzegalnej przez wpływowe funpagi kontrolujące rynek literacki w stylu "Beki z literatury polskiej po 1989 roku").

Dla niewtajemniczonych (wtajemniczeni przeskakują do następnego akapitu): na wallu Mai Staśko, krytyczki literackiej, rozgorzała dyskusja pod udostępnionym wierszem Roberta "Ryby" Rybickiego. Dyskusja miała zapewne dotyczyć wiersza, w którym poeta lub podmiot liryczny, obie decyzje będą znaczące, nazywa Justynę Bargielską "laleczką bargie"; rzecz rozchodzi się o a) decyzję Bargielskiej o niewzięciu udziału w wydarzeniach związanych z Silesiusem z powodu braku parytetu wśród zaproszonych gości, b) reakcję Jasia Kapeli, Szczepana Kopyta i Przemysława Witkowskiego, tj. przebranie się za kobiety podczas jednego z paneli, c) artykuł Justyny Bargielskiej w redagowanej przez pisarzy "Gazecie Wyborczej" dotyczący pudru za 350 zł (od którego podobno lepszy jest krochmal za 2 zł, ale to wiem już z dyskusji). Robert Ryba dowalił do pieca pointą "chodźcie tu do mnie kurwy/porozmawiajmy o parytecie/wśród bezdomnych" - i rozgorzało piekiełko.

Istotą gównoburzy jest to, że przestaje ona dotyczyć meritum po zapewne 5-10 komentarzach: odkrywamy natomiast na ile sposobów możemy się dyskryminować, szkalować, opluć, wciąż zachowując formy grzecznościowe. I tak z oryginalnego problemu - czyli seksistowskiego wiersza wg interpretacji pierwotnej - robi się problem dyskryminacji chorych psychicznie, bezdomnych, uboższych (czy piszę wiersze, bo nie należę do klasy średniej, czy nie należę do klasy średniej bo piszę wiersze?), ludzi będących na bakier z interpunkcją. W tle Jaś Kapela wspomina picie z Robertem Rybą i zbiera lajki (w tle tła redystrybucja lajków i uznania).

Ale nie zapominajmy, że poeci i krytycy to ludzie inteligentni: wiedzą, że uczestniczą w farsie, tylko trzyma ich w niej ten prosty fakt, że do każdego ciągłego tekstu, nawet (albo szczególnie) jeśli jest to komentarz na fb, można się dosrać z indywidualną interpretacją - a to kusi, szczególnie, gdy komuś wymsknie się o jedno słowo za dużo. I dlatego flejm literatów jest flejmem wyjątkowym: bo to dzieło, które z interpretacji wychodzi i rozmaite interpretacje rodzi. A jeżeli seksizm Ryby w tekście był faktycznie, to czemu ma nie być symptomów dyskryminacji w postach w dyskusji?

Może autorzy postów to podmioty/podmiotki postyczne?

Na poprawienie humorku i pojednanie klasyk tematyczny: trafna sugestia przyjaciela. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz