z konwersacji facebookowej
Ja: Piszę o Szymborskiej
Marcin: Coooo xD
Jakoś tak jest w środowisku czytających poezję, że raczej nie odpowiada się na pytanie o ulubionego autora/autorkę: Herbert. Albo Szymborska. Często się kombinuje, żeby nie wyjść na laika: a no wiesz, zachwyca mnie wczesna Bargielska, cenię późnego Zadurę, a tak w ogóle to tylko tylko Słomczyński albo Podgórnik (nazwiska przypadkowe, choć odpuściłem sobie wyciągnięcie czterech karteczek; ale niezłe połączenie w sumie). Tymczasem "po tomy uznanych nestorów", jak to ujął profesor Marian Stala, sięgamy "od biedy lub od święta". Więc dzisiaj przed świętami, choć nie od biedy sięgam po nestorkę.
„tak nagle, kto by się tego spodziewał”
„nerwy i papierosy, ostrzegałem go”
„jako tako, dziękuję”
„rozpakuj te kwiatki”
„brat też poszedł na serce, to pewnie rodzinne”
„z tą brodą to bym pana nigdy nie poznała”
„sam sobie winien, zawsze się w coś mieszał”
„miał przemawiać ten nowy, jakoś go nie widzę”
„Kazek w Warszawie, Tadek za granicą”
„ty jedna byłaś mądra, że wzięłaś parasol”
„cóż z tego, że był najzdolniejszy z nich”
„pokój przechodni, Baśka się nie zgodzi”
„owszem, miał rację, ale to jeszcze nie powód”
„z lakierowaniem drzwiczek, zgadnij ile”
„dwa żółtka, łyżka cukru”
„nie jego sprawa, po co mu to było”
„same niebieskie i tylko małe numery”
„pięć razy, nigdy żadnej odpowiedzi”
„niech ci będzie, że mogłem, ale i ty mogłeś”
„dobrze, że chociaż ona miała tę posadkę”
„no, nie wiem, chyba krewni”
„ksiądz istny Belmondo”
„nie byłam jeszcze w tej części cmentarza”
„śnił mi się tydzień temu, coś mnie tknęło”
„niebrzydka ta córeczka”
„wszystkich nas to czeka”
„złóżcie wdowie ode mnie, muszę zdążyć na”
„a jednak po łacinie brzmiało uroczyściej”
„było, minęło”
„do widzenia pani”
„może by gdzieś na piwo”
„zadzwoń, pogadamy”
„czwórką albo dwunastką”
„ja tędy”
„my tam”
Niesamowicie urzeka mnie ten wiersz. Po pierwsze, urzeka mnie jego niezwykła prostota oparta na banalnym w gruncie rzeczy koncepcie: kolażu najzupełniej pustych fraz, które nie służą niczemu poza podtrzymaniem komunikacji. Można uznać, że śmierć została gdzieś w jej trakcie zmarginalizowana, a więc oswojona. Z drugiej strony - wiersz wciąż ma tytuł Pogrzeb: jest zatem przemilczenie, a jeżeli przemilczenie, to zapewne i wewnętrzny niepokój.
I wiele wierszy Szymborskiej funkcjonuje podobnie: prosty, nieprzesadny i niepretensjonalny mechanizm językowy powołuje wyobrażenia, refleksje dookoła języka: jasne, że nikt nie mówi w wierszu o śmierci, ale przez to każdy mówi o śmierci. Gest całkowitego wycofania autorki, gest "mówcie, a ja zapiszę" jest jednocześnie gestem pełnej obecności autorki w tym wierszu: wycinającej z nas i budującej nas. Z nas samych.
Nie mówię, że przed Szymborską trzeba padać na kolana; że swoją poezją zaklina rzeczywistość i przerabia nas, zjadaczy chleba, na aniołów. Właśnie nie w tym tkwi wartość poezji Szymborskiej: jest szalenie wnikliwą i trafną obserwacją, która nie potrzebuje nawet specjalnej obudowy - wystarczy zwrócenie spojrzenia na to, co dla większości z nas jest przezroczyste - i subtelne pociągnięcie tego płynną, szymborską frazą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz