Symulacja wspomnień. Symulacja znaczeń. Sendecki: onewierszstand.

Popatrzcie na teksty porozrzucane po stronie - dedykacja, motto i wiersz nr 47. 
Marcin Sendecki, W.
Skoro je zestawiam, to pewnie po coś. Rozpoczniemy od dedykacji . 

Czytając, wnioskuję, że W będzie miało coś ze śmierci i coś z przyjaźni, a może przyjaźni ze śmiercią, która się urodziła w 2016 roku, gdy przyjaciel – Tomek zaczął zamieniać się w wiersze? Wolne przypuszczenia. Takie czynić wolno. Bo poezja. Fantazjując, idźmy dalej – drugie w kolejce jest motto. 
Noc zaczyna się łączyć, dość klasycznie, ze śmiercią. OK, można i tak,  nie posądzajmy jednak Sendeckiego o płytkie i znane banały. Hop i głębiej – wczujmy się. Przecież wcale nie znamy nocy! Wymyka się naszym zdolnościom do pełnej percepcji rzeczy. Jak mamy o niej mówić, skoro by ją opisać, potrzebujemy światła, które tę noc rozprasza?! Poruszamy się po omacku – jasne, w nocy, jednak nie wiemy w czym poruszamy się rzeczywiście i czy można to nazwać przemieszczaniem się w niej, i czy w środku (?). Nazwa to jedno, poznanie to drugie. Używanie prawdziwego imienia rzeczy stwarza złudzenie pozornej kontroli nad nią. Jesteśmy w stanie ją zobiektywizować lecz nie zoperacjonalizować (zagrajmy słowami;wyraz pierwszy – obiekt jako rzecz, urzeczowić, opisać). Tak samo jest ze śmiercią.

Jak sobie z nią poradzić, skoro jest – jak noc – nieuchwytna? Trzeba by umrzeć, żeby się przekonać (wielu próbowało, wielu nie wyszło, zdolnym się zdarza, niezdolnym podobnie). Można w niej chodzić (znów) po omacku, obijać się o kanty, ślizgać po powierzchniach gładszych, ale się nie wie, dopóki się w nią nie wejdzie, póki się nią samą samemu nie stanie, póki jest jeszcze pewien rodzaj odwrotu. Nie da się opisać śmierciowego – śmiercionośnego niebytu inaczej niż przez byt, bo tylko to jest nam znane. Sendecki w W opisuje pozornie niezwiązane ze sobą wydarzenia, które – może co gorsza i o boże – nie muszą być prawdziwe. (Dorzuca też kilka komentarzy o pisaniu, o książce.) Te wydarzenia układają się w pamięć, wspomnienia, w pewną wieczność dla opisywanych, w u-wiecznienie (kolekcjonujmy wyrażenia na w – wierzę, że tytuł da się jakoś rozwinąć). Podmiot oswaja się ze śmiercią, korzystając z własnej pamięci, która nie zawsze wiąże się z prawdziwym przebiegiem zdarzeń. Pamięć konfabuluje, zapisując ich emocjonalne wersje, które na stałe wszywają się w nasze postrzeganie, doświadczanie świata. Jeżeli wpuścilibyście mnie do swojej pamięci, pewnie mało bym zrozumiała ze śpiących tam „zapisków”. Nie znałabym sytuacji, w których braliście udział, Waszych przyjaciół, dziewczyn, chłopaków, mężów, żon, wujków, cioć, rodziny. Zrozumiałabym, natomiast, uniwersalną część zapisu – odczucia, pewne jasne, klarowne fakty itp. Tak samo jest z korzystaniem z pamięci podmiotu w W – wiersze wydają się niezrozumiałe, bo są świadectwem czyjejś pamięci. Możemy ją obserwować, jednak nigdy nie stanie się dla nas w stu procentach do pojęcia. Jesteśmy w stanie przyjąć uniwersalności, ciekawe zapisy, skojarzenia, słowa. Dodatkowo dorzucamy własny nastrój i sposób percepcji świata, czyli – w zasadzie; tworzymy zupełnie nowy, odrębny zapis oparty tylko (!) na bazie pamięci podmiotu. Dużo się dzieje. Bardzo dużo. Przypatrzcie się temu, przypatrzcie się książce, wierszowi nr 47 i każdemu z 49. Każdy z nich ma koncept, a nowoczesny koncept to zawsze pewnego rodzaju intelektualna prowokacja. Jest kilka nowych projektów. Może coś o tym napiszę?*


tytuł tekstu: również z książki W: wiersz nr 33

* wiersz nr 31

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz