Safona - Pieśń 81b
Spleć, Dike, wiotkie gałązki
delikatnymi rękami
i przystrój bujne kędziory
zielonym pachnącym wieńcem!
Z radością patrzą Charyty
na strojne w kwiaty dziewczęta,
lecz nie obdarzą spojrzeniem
tych, które wieńców nie noszą.
Antyczna Grecja. Monumentalne,
śnieżnobiałe świątynie na klifach. Melorecytowane, patetyczne lamenty tragicznego
chóru. Wielkie wojny złotego okresu, marmurowi ludzie i brązowe pancerze,
legnący bohatersko w Termopilskim wąwozie, umięśnieni żołnierze i majestatycznie sunące
okręty o purpurowych żaglach i rzędach wioseł. Tak? Otóż nie.
Więc co? Brudne, śmierdzące
miasta, pełne żebraków i uchodźców, ludzi chorujących na najokropniejsze
zarazy? Ciemne, zasłonięte kamiennymi żebrami zaułki pełne śmiecia i
ekskrementów? Bezsensowne rzezie o skrawki skalistej ziemi? Seksualne
rozpasanie, prowadzące do najgorszych dewiacji, maskowane rozmowami o
głupotach? Otóż nie. Obydwie te recepcje są spłycone ad absurdum.
Jak uczą podręczniki i Zbigniew
Herbert, greckie świątynie nie były białe, tylko polichromowane. Ówczesne
techniki produkcji barwników były bardzo prymitywne; dziś byle paleta RGB
produkuje dziesiątki tysięcy odcieni dziesiątków tysięcy kolorów, co sprawia,
że te brudne, gruzłowate, przydymione barwy na zachowanych zabytkach
współczesnemu odbiorcy wydają się paskudne. Ale to w żadnym stopniu nie
odejmuje greckim budowlom doskonałości geometrycznej.
Czasem wydaje się, że traktujemy
antyk jak odrębny wymiar, który niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. W związku z tym sztukę grecką odbieramy jako coś w
rodzaju egzotycznego eksponatu. Chyba tylko w teatrach – i to nie wszystkich –
zachowała się tradycja traktowania greckiej tragedii poważnie. Ale komedię, dla
odmiany, wymazano, skazano na niebyt, a to z racji jej obsceniczności i
przeraźliwie niskiego z perspektywy XXI wieku humoru, rodem z najgorszego
gimnazjum.
Mało kogo też obchodzi liryka
starogrecka. Trudno do niej dotrzeć, trudno się ją czyta, trudno się nad nią
pochylić. A przecież to takie same wiersze, jak te, które piszą ludzie dzisiaj:
wiersze o śmierci, o miłości, o pieniądzach, o seksie, o polityce. Pozbawione
może językowej wymyślności, w przekładzie w dodatku spłaszczone do poziomu
monotonnych wyliczeń, ale jednak boleśnie aktualne. I przypominające, że to tylko
dwa tysiące lat; że na osi czasu bliżej jest Kleopatrze do pierwszego iPhone’a
niż do budowy piramid. Że nie zmieniliśmy się specjalnie przez ten czas.
Oczywiście, to truizm, pewnie.
Ale ilu z państwa zajrzało ostatnio do jakiegoś tomu literatury starogreckiej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz